
od 2013!
WAKACJE DLA DZIECI
W SERCU LASU
IDEA
SPRAWCZOŚĆ I SAMODZIELNOŚĆ
Wakacjom w Niebie daleko do obozu przetrwania, a jednak można znaleźć w nich nieco survivalowego sensu. Po pierwsze - nasze obozowiczki i obozowicze robią kupę rzeczy samodzielnie, a dokonawszy czegoś, co jeszcze chwilę wcześniej wydawało się poza zasięgiem rozkwitają w oczach. Dzieci budują bazy, rozpalają ogniska, smażą jajecznice na własnoręcznie zbudowanych piecykach rakietowych, gotują z wybranych przepisów, sadzą drzewa, ogarniają wokół siebie i kucyków. Zmieniają porządek dnia w demokratycznym głosowaniu i składają wnioski oraz piszą skargi do skrzynki życzeń i zażaleń.
Dzieciom na obozie nie wszystko idealnie się udaje, potykają się i wpadają w pokrzywy, woda nalewa im się do kaloszy, zastaje ich deszcz podczas leśnej wędrówki. Wchodzi im drzazga, gryzie je komar, a koń parska im prosto w oczy. Robi im się chłodno, głodnieją przed obiadem. Nie wszystkie ich życzenia zostają spełnione. Nie wybiegamy przed szereg, żeby uchronić je przed tymi rozczarowaniami, nie zamykamy ich w bąblu ograniczając ruchy, a jednak są z nami na tyle bezpieczne i zaopiekowane, na ile w ogóle można być. Budzimy (lub rozwijamy) w dzieciach poczucie sprawczości i świadomość wpływu na otoczenie - własne łóżko z przyległościami, dom, podwórko, przyrodę i innych ludzi.
RADOŚĆ TWORZENIA
Po drugie - pobudzamy kreatywność i nie są to czcze słowa. Cudujemy. Mamy mnóstwo bez reszty zajmujących zajęć w zanadrzu, a na bieżąco powstaje ich jeszcze więcej. Reagujemy na pomysły dzieci. Każdy obóz różni się od kolejnego o ten właśnie artystyczny rozgardiasz - każda grupa dzieci (i każde dziecko z osobna) ma coś nowego do zaproponowania i my w to idziemy jak w dym, nie trzymając się kurczowo ramy programowej. Wszystkim pracującym przy obozach ta atmosfera wchodzi w krew i tak powstaje studnia bez dna, z której można bez końca czerpać pomysły na zajęcia alternatywne do stanowiących szkielet całej koncepcji. Tym sposobem powstają niepowtarzalne, magiczne zielone noce, plenery malarskie z farbami z liści i kwiatów, leśne spacery w formie najprzeróżniejszych podchodów, dziwaczne acz piękne rysunki ruszające oczami, trójwymiarowe mydła z zatrzymanym w czasie mchem i bajeczne fryzury na końskich szyjach.
Nasz entuzjazm nie pozostaje tu bez znaczenia. Jesteśmy też przekonane, że wartości, na które kładziemy akcent podczas obozów - samodzielność, odpowiedzialność, zahartowanie, a także kreatywność, kultura wysoka i osobista - są istotne dla dziecka, dla jego przyszłości i dla przyszłości otaczającego nas świata. Jednym słowem, traktujemy Wasze dzieci poważnie :) Ale możemy zaręczyć - obejdzie się bez zarozumiałych kazań i ciągnących się wykładów. Obozowiczki i obozowicze zrobią kampanię reklamową dla zwrotu "Dzień dobry!", cofną się w czasie do XIX wieku, omówią sprawę psów schroniskowych i spędzą noc pod gołym niebem, wszechstronnie się do tego przygotowując. Przedyskutujemy podniesiony temat kota Schrodingera i sprawę szczęścia w kontekście pieniędzy. Żadne zagadnienia nie są nam straszne.
CIEPŁO DOMOWEGO OGNISKA
Trzecia idea jest otuliną dwóch pierwszych. Dajemy dzieciom swoją uwagę, traktujemy je z empatią, wkładamy wysiłek w to, żeby dobrze je zrozumieć, poświęcamy im czas, gdy tęsknią lub czują się pod psem. Przytulamy te przytulaśne, trwamy przy tych zdystansowanych. Tłumaczymy im na czym polegają ich emocje i reakcje. Ciekawią nas ich historie, dopytujemy o szczegóły. Robimy im kakałko i czytamy do snu.
Obozowicze wiedzą, że mamy na nich oko i nie damy im zginąć ani w grupie, ani w lesie. Jesteśmy mediatorami we wszelkich konfliktach. Cierpliwie wyciągamy dziady z włosów i oglądamy świeże dziury po mlecznych zębach. Jesteśmy konsekwentne i wiadomo czego się po nas spodziewać. Nikogo nie zostawiamy w tyle, ani samej/samemu sobie.
DLACZEGO AKURAT DO NIEBA?
1. Obozy w Niebie są i zawsze pozostaną malutkiego formatu. Dzieci w gospodarstwie przebywa jednocześnie tylko dwadzieścioropięcioro. W takiej koniunkturze nie przejdzie niezauważona żadna przemoc – ani emocjonalne podszczypywajki, ani fizyczne wycieczki. Na podwórku pod numerem siódmym szanuje się cudze granice.
2. Do pracy z dziećmi zatrudniamy bardzo starannie wybrane i mądre życiowo osoby. Przez dziurki w sicie nie przejdzie nikt obruszający się na naszą politykę all inclusive albo wykazujący zamiłowanie do pruskiego drylu.
3. Zapraszamy dzieci do naszego własnego domu, nie do wynajętego na tę okoliczność ośrodka. Po naszym podwórku nie kręci się nikt przypadkowy, a Orle jest maciupką, pokojowo nastawioną osadą otoczoną z wszech stron lasem i jeziorami.
4. Powietrze i woda są tu pierwszej klasy czystości, balsamicznie wpływając na zmęczone miejskie płuca. Żadnych piegów z sadzy!
5. U nas można być sobą, kimkolwiek się jest i - dopóki to nikogo nie krzywdzi - otwarcie mówić co się myśli. Staramy się być dla dzieci tym, czym szkoły z uporem nie chcą być - dobrym miejscem na swobodne eksplorowanie świata i nieskrępowane dyskusje.
6. Serio nam zależy. Niebo to nie tylko biznes. Naprawdę interesują nas punkty widzenia Waszych dzieci i ich perspektywy na wszelkie sprawy. Lubimy chodzić z nimi na jagody i zagryzać rosół marchewką na leśnym rozdrożu.
7. Nie zmuszamy do jedzenia, kąpieli, deklamowania wierszyków i stania w dwuszeregu. Obowiązki w gospodarstwie dzieci mogą wziąć na siebie zupełnie dobrowolnie, podobnie jak role w plenerowym teatrze. Jeśli ktoś zechce spędzić 12 dni z trawką w zębach lub nosem w książce - droga wolna.
8. W Niebie dzieci składają swoje telefony w depozyt, więc ich przebodźcowane głowy siłą rzeczy wracają na Ziemię, dostrajając się do natury i jej kojącego rytmu.