top of page


 

 DLACZEGO AKURAT DO NIEBA? 

1. Obozy w Niebie są i zawsze pozostaną malutkiego formatu. Dzieci w gospodarstwie przebywa jednocześnie tylko dwadzieścioro (plus minus dwoje). W takiej koniunkturze nie przejdzie niezauważona żadna przemoc – ani emocjonalne podszczypywajki, ani fizyczne wycieczki. Na podwórku pod numerem siódmym szanuje się cudze granice. 

2. Do pracy z dziećmi zatrudniamy bardzo starannie wybrane i mądre życiowo osoby. Przez dziurki w sicie nie przejdzie nikt obruszający się na naszą politykę all inclusive albo wykazujący zamiłowanie do pruskiego drylu.

3. Zapraszamy dzieci do naszego własnego domu, nie do wynajętego na tę okoliczność ośrodka. Po naszym podwórku nie kręci się nikt przypadkowy, a Orle jest maciupką, pokojowo nastawioną osadą otoczoną z wszech stron lasem i jeziorami. 

4. Powietrze i woda są tu pierwszej klasy czystości, balsamicznie wpływając na zmęczone miejskie płuca. Żadnych piegów z sadzy! 

5. U nas można być sobą, kimkolwiek się jest i - dopóki to nikogo nie krzywdzi - otwarcie mówić co się myśli. Staramy się być dla dzieci tym, czym szkoły z uporem nie chcą być - dobrym miejscem na swobodne eksplorowanie świata i nieskrępowane dyskusje. 

6. Serio nam zależy. Niebo to nie tylko biznes. Naprawdę interesują nas punkty widzenia Waszych dzieci i ich perspektywy na wszelkie sprawy. Lubimy chodzić z nimi na jagody i zagryzać rosół marchewką na leśnym rozdrożu. 

7. Nie zmuszamy do jedzenia, kąpieli, deklamowania wierszyków i stania w dwuszeregu. Obowiązki w gospodarstwie dzieci mogą wziąć na siebie zupełnie dobrowolnie, podobnie jak role w plenerowym teatrze. Jeśli ktoś zechce spędzić 12 dni z trawką w zębach lub nosem w książce - droga wolna.

8. Obozujemy offline. W Niebie dzieci składają swoje telefony w depozyt, więc ich przebodźcowane głowy siłą rzeczy wracają na Ziemię, dostrajając się do natury i jej kojącego rytmu.

 

 CZY BĘDĘ SIĘ CZUŁA BEZPIECZNIE PODSYŁAJĄC WAM DZIECKO NA WAKACJE? 

Orle jest małą wsią pozbawioną elementu, w której wszyscy mówią sobie dzień dobry. Dzieci znajdują się pod skrzydłami jednej, dwóch lub trzech pań wychowawczyń (w zależności od wielkości obozu), dyplomowanych i ze stwierdzonym zamiłowaniem do ludzi mniejszych. Nad tym, żeby obóz działał jak dobrze naoliwiona maszyna czuwają dorosłe osoby, które mają po dwa rzędy oczu dookoła głowy. Nad całokształtem rozciągają nadzór Kuratorium Oświaty wraz z Sanepidem, które od kilkunastu lat niezmiennie protokołują o Niebie pozytywne opinie. Tak samo opiniuje nas Straż Pożarna, co trzy lata przeprowadzająca kontrolę bezpieczeństwa budynków, w których śpią Wasze dzieci. 

Przemoc w jakiejkolwiek formie jest u nas nieakceptowalna i jesteśmy bardzo wyczulone na wszelkie jej przejawy. Między obozowiczkami i obozowiczami mogą oczywiście zdarzyć się konflikty, ale wszystkie są - przy naszej mediacji - rozładowywane. Uporczywe nękanie, którego rodzice tak się obawiają, w ogóle nie wchodzi w rachubę, bo wszystkie dzieci pozostają w zasięgu naszych radarów, a regulamin przewiduje dla przypadków uparcie łamiących zasady szybki powrót do domu. 

Nie ma również możliwości, żeby dzieci doznały u nas krzywdy ze strony dorosłego. Mogą spotkać się ze stanowczością lub tubalnym przywróceniem grupy do porządku, gdy ta jest już na skraju wyrojenia się i założenia nowej dzikiej kolonii. Nie spotkają się za to na pewno z agresją w jakiejkolwiek postaci czy dyskryminacją na jakimkolwiek tle. Orle jest najbezpieczniejszym miejscem jakie znamy, zgodnie jednak z praktyczną zasadą dmuchania na zimne podwórko jest monitorowane, a dorośli śpią lekko.

Zagrożenia z jakimi spotykamy się na co dzień są raczej mikroskopijnych rozmiarów. Są to przede wszystkim owady - kleszcze, meszki, komary, osy i szerszenie. Tym dwóm ostatnim dzieci są całkiem obojętne (przez ostatnie 9 lat osy zainteresowały się jedynie jegomościem, który demonstracyjnie nasiusiał im do gniazda), natomiast na całą resztę konieczne są - dla zachowania poczytalności na równi z ochroną przed boreliozą - repelenty z DEETem lub ikarydyną. Na mało prawdopodobny wypadek wdepnięcia w żmiję do lasu chodzimy w butach nad kostkę. 

 JAK DUŻE SĄ GRUPY DZIECI NA OBOZIE? 

Dzieci w Niebie jest naraz maksymalnie dwadzieściorokilkoro podzielonych na małe grupki, ale spędzających większość czasu wspólnie i razem przeżywających wszystkie przygody. Niewielki format pozwala nam poznać (i zapamiętać) dobrze każdą obozowiczkę i każdego obozowicza i mieć ich zawsze na oku. Dzięki temu dzieciaki łatwo się u nas zadomawiają, zaprzyjaźniamy się (bardzo często na lata) i tak powstaje wyjątkowy, kameralny mikroklimat, w którym wszyscy czują się bezpiecznie i twórczo. Indywidualny, koleżeński kontakt z dziećmi jest naszą myślą przewodnią i pozwala wszystkim na otwartość i swobodę, a przy jasnych regułach określonych regulaminem stwarza domowy nastrój. 

 CO DZIECI BĘDĄ JADŁY? 

​​

Zapraszamy dzieci do swojego domu, karmimy tym, co sami jemy i co na co dzień zjadają również nasze bliźnięta. W kuchni nie obieramy dróg na skróty i nie stosujemy pochodnych prawdziwego jedzenia, ale nieszczególnie poważamy etykietki eko i bio., bo nie bardzo im dowierzamy. Robiąc zakupy kierujemy się przede wszystkim jakością i sezonem. Gotujemy po semiwegetariańsku, z jednym/dwoma posiłkami na bazie wysokogatunkowego mięsa i umożliwieniem dzieciom konstruowania sobie buł z porządną szynką na śniadania i kolacje.

Menu dostosowane jest do dziecięcych upodobań - bez pływającego zielska i trudnych smaków. Gotujemy to, co przez lata dzieci pochłaniały najchętniej, nie upierając się przy przeforsowywaniu prozdrowotnych dań, które i tak wylądują w kompostowniku. Potrafimy przemycić do spaghetti nitki pełnoziarnistego makaronu, zmiksować w zupie cieciorkę lub soczewicę, sprzedać szpinak w formie pesto lub zazielenić nim ciasto na naleśniki, ale dzieci są czujne i w razie wątpliwości łatwo ogłaszają strajk głodowy.

Rodzice muszą zdawać sobie sprawę z tego, że nie mamy gwiazdki Michelin, nie produkujemy wiejskiego twarożku i nie podbieramy jajek przepiórkom. I że nie powstrzymamy żadnego dziecka przed pożarciem parówek, które samo sobie kupi podczas ewentualnej wyprawy do sklepu (opcja dla starszaków.) A może się wręcz zdarzyć, że ugotujemy coś, co dziecku wyda się paskudne. Rodzice naszych Obozowiczów muszą być na to przygotowani psychicznie.

 JAKI OBÓZ W NIEBIE MA CHARAKTER? 

 

Wakacjom w Niebie daleko do obozu przetrwania, a jednak można znaleźć w nich nieco survivalowego sensu. Po pierwsze - nasze obozowiczki i obozowicze robią kupę rzeczy samodzielnie. Budują bazy, rozpalają ogniska, smażą jajecznice na własnoręcznie zbudowanych piecykach rakietowych, sadzą drzewa, ogarniają wokół siebie i kucyków. Zmieniają porządek dnia w demokratycznym głosowaniu, składają wnioski i piszą skargi - mają wpływ na to, jak wygląda obóz. 

 

Dzieciom na obozie nie wszystko idealnie się udaje, potykają się i wpadają w pokrzywy, woda nalewa im się do kaloszy, zastaje ich deszcz podczas leśnej wędrówki. Wchodzi im drzazga, gryzie je komar, a koń parska im prosto w oczy. Robi im się chłodno, głodnieją przed obiadem. Nie wszystkie ich życzenia zostają spełnione. Nie wybiegamy przed szereg, żeby uchronić je przed tymi rozczarowaniami, nie zamykamy ich w bąblu ograniczając ruchy, a jednak są z nami na tyle bezpieczne i zaopiekowane, na ile w ogóle można być. Budzimy (lub rozwijamy) w dzieciach poczucie sprawczości i świadomość wpływu na otoczenie - własne łóżko z przyległościami, dom, podwórko, przyrodę i innych ludzi.


 

Po drugie - pobudzamy kreatywność i nie są to czcze słowa. Cudujemy. Mamy mnóstwo bez reszty zajmujących zajęć twórczych w zanadrzu, a na bieżąco powstaje ich jeszcze więcej. Nie trzymamy się kurczowo ramy programowej, bez końca czerpiąc pomysły na zajęcia alternatywne do stanowiących szkielet całej koncepcji. Uprawiamy sztukę kolażu, grafikę warsztatową, malarstwo, rysunek i rzeźbę, piszemy dziwne wiersze i układamy abstrakcyjne historie. Zaprojektujemy kundelka i antybohatera. Zakręcimy las w słoiku.  

Nasz entuzjazm nie pozostaje tu bez znaczenia. Jesteśmy też przekonane, że wartości, na które kładziemy akcent podczas obozów - samodzielność, odpowiedzialność, zahartowanie, a także kreatywność, kultura wysoka i osobista - są istotne dla dziecka, dla jego przyszłości i dla przyszłości otaczającego nas świata. Jednym słowem, traktujemy Wasze dzieci poważnie :) Ale możemy zaręczyć - obejdzie się bez zarozumiałych kazań i ciągnących się wykładów.


Trzecia idea jest otuliną dwóch pierwszych. Dajemy dzieciom swoją uwagę, traktujemy je z empatią, wkładamy wysiłek w to, żeby dobrze je zrozumieć, poświęcamy im czas, gdy tęsknią lub czują się pod psem. Przytulamy te przytulaśne, trwamy przy tych zdystansowanych. Tłumaczymy im na czym polegają ich emocje i reakcje. Ciekawią nas ich historie, dopytujemy o szczegóły.

Obozowicze wiedzą, że mamy na nich oko i nie damy im zginąć ani w grupie, ani w lesie. Jesteśmy mediatorkami we wszelkich konfliktach. Cierpliwie wyciągamy dziady z włosów i oglądamy świeże dziury po mlecznych zębach. Jesteśmy konsekwentne i wiadomo czego się po nas spodziewać. Nikogo nie zostawiamy w tyle, ani samej/samemu sobie. 

​​​ JAK SKONTAKTUJĘ SIĘ Z KADRĄ? 

​​

Kontakt z rodzicami utrzymujemy przede wszystkim pisemnie poprzez WhatsApp. Do każdego turnusu przypisana jest również facebookowa grupa dla rodziców, w której zamieszczamy wszelkie ważne komunikaty i zdjęcia z obozu. Kontakt telefoniczny z kadrą jest możliwy jedynie w pilnych sprawach i nie czynimy od tego odstępstw, ponieważ zdarzają się rodzice tak absorbujący, że utrudniają wychowawcom pracę z dziećmi. My również kontaktujemy się z rodzicami dopiero wtedy, gdy dzieje się coś niepokojącego. Nie donosimy o każdym kichnięciu, kaszlnięciu, nabitym guzie, zdartym kolanie czy epizodzie stanu podgorączkowego, ale zadzwonimy na pewno, gdy stan ten będzie trwał dłużej, niż kilka godzin, a kaszel się nasili. To samo dotyczy samopoczucia psychicznego - nie zaraportujemy Wam o nosie na kwintę i nie zdamy relacji ze sprzeczki w jakiej weźmie udział Wasze dziecko. Odezwiemy się za to z pewnością, by zawiązać sojusz z Mamą lub Tatą, gdy smutek lub niepokój będą utrzymywać się i opierać wszelkim znanym nam sposobom. BRAK INFORMACJI OD NAS TO DOBRA INFORMACJA :) To znaczy, że Wasze dziecko sobie radzi, jest zdrowe i zadowolone. 

 A JAK OBOZOWICZE KONTAKTUJĄ SIĘ Z DOMEM? 

Kilka lat temu Obozowicze dzwonili do domu codziennie po obiedzie. Po każdym telefonowaniu zamiast przechodzić łagodnie do popołudniowych zajęć zajmowaliśmy przywracaniem poruszonych głosem mam i tatów obozowiczów do równowagi i korespondencją z rodzicami potrzebującymi pomocy psychicznej. Odtąd obozowicze kontaktują się telefonicznie z domem odpowiednio 3*, 6 i 9 dnia obozu i to się świetnie sprawdza. To my zajmujemy się informowaniem rodziców o wszelkich ewentualnych zmianach na gorsze i konsultowaniem możliwych rozwiązań, a do 3 dnia obozu na życzenie donosimy również o tym, jak obozowicz spędził dzień i jak oceniamy jego samopoczucie. 

 CZY MOGĘ PRZYJECHAĆ W ODWIEDZINY? 

Nie możemy zabronić przyjazdu do dziecka, ale serdecznie odwodzimy rodziców od odwiedzin w trakcie obozu. Zrezygnowaliśmy też z ustalonego z góry dnia odwiedzin, ponieważ znacząco dezorganizował on pracę, a przede wszystkim pozostawiał w trudnej sytuacji psychicznej i poczuciu niesprawiedliwości dzieci, do których rodzice z różnych przyczyn nie mogli przyjechać.
 

CO W SYTUACJI, GDY DZIECKO PODUPADNIE NA ZDROWIU?

W sytuacjach wymagających wizyty lekarskiej natychmiast kontaktujemy się z rodzicami i omawiamy strategię. Gdy okaże się to konieczne, dziecko dostarczymy do szpitala w Wałczu lub, w naprawdę nagłych przypadkach, wezwiemy karetkę pogotowia. Skonsultujemy z rodzicami podanie każdego środka czy leku. Kleszcze zamrażamy, wyciągamy i utylizujemy - jeśli rodzice życzą sobie specjalnego postępowania z tymi pasożytami (których nie sposób zupełnie uniknąć) powinni nas o tym poinformować w karcie kwalifikacyjnej lub drogą mailową.

 CZY MOŻECIE PRZYJĄĆ NA OBÓZ KAŻDE DZIECKO? 

Istnieją oczywiście dzieci, których na obóz przyjąć nie możemy i są to przypadki wymykające się naszym kompetencjom i możliwościom. Dzieci agresywne i nie przywykłe do przestrzegania żadnych zasad potrzebują pomocy, której w warunkach obozowych udzielić się nie da. Siłą rzeczy nie jesteśmy w stanie ani wychować dziecka od podstaw, ani pomóc mu drogą terapii. Decyzje o poproszeniu rodziców o odebranie dziecka nad którym nie panujemy, albo dla którego nasze wsparcie to o wiele za mało podejmujemy zawsze z ciężkim sercem, ale bez ociągania się (zwykle drugiego lub trzeciego dnia.) Jest to jedyne wykluczenie jakiego się dopuszczamy i za każdym razem jest trudnym doświadczeniem dla wszystkich - dla dziecka, które wyjeżdża, dle dzieci, które zostają, dla rodziców i dla nas. 

 CZYM JEST WASZA POLITYKA ALL-INCLUSIVE? 

Dajemy słowo, że żadne dziecko nie spotka się u nas z wykluczeniem ze względu na to, kim jest. Dzieci wszystkich kolorów skóry i tęczy oraz wszelkich narodowości mogą czuć się u nas bezpiecznie. Spędzają z nami wakacje ludzie mniejsi z różnych stron świata, dla których polski jest drugim lub wręcz trzecim językiem, przyjeżdżają do nas dzieci niedosłyszące, dzieci, które mają swoje lęki i rytuały uspokajające czy zwyczaje wymagające uszanowania, dzieci lubiące tarzać się w błocie i strzelać z niewidzialnego łuku oraz takie, które wolałyby przejechać przez kałużę na jednorożcu, dzieci okrąglutkie i kościste, lepiej i gorzej sytuowane, wstydliwe i hej do przodu, całe na czarno, całe na różowo, długowłose, krótko ścięte - zupełnie bez względu na płeć. Dzieci obozujące w Niebie mogą być sobą i mówić z nami otwarcie o wszystkim, co wydaje im się ważne lub nie do końca pojęte. 

Radary mamy czułe i mocno zorientowane na wszelkie przejawy dyskryminacji. Naigrywanie się, wywyższanie, dyscyplinowanie do "normalności" czy ostracyzm na naszym podwórku na pewno nie przejdą sobie bez echa. Takie zachowanie w najprawdopodobniejszym scenariuszu rozpocznie dostosowaną do wieku dyskusję o mechanizmach powstawania uprzedzeń i konstruktywnych sposobach reagowania, gdy komuś obok dzieje się krzywda. Zachowania przemocowe u dzieci bardzo rzadko wynikają z ich własnych głębokich przekonań - w "99% przypadków" są jedynie nieprzemyślanym naśladownictwem, które wcześniej nie miało okazji spotkać się z niezgodą. 

 Podsumowując coś, co w naszym odczuciu powinno być standardem - w Niebie dzieci mogą liczyć na traktowanie z szacunkiem i naszą troskliwą czujność.

Jeśli nie znajdujesz powyżej odpowiedzi na jakiekolwiek nurtujące Cię pytanie - napisz do nas, rozwiejemy wszelkie wątpliwości :)

bottom of page